Przypomniałem sobie o tym szkicu kiedy parę lat temu zaczynałem tworzyć Stronę Własną. Nie mogłem go znaleźć i uznałem, że w czasach sprzed chmury zniknął w trakcie którejś migracji z kompa do kompa. Aż tu nagle, wczoraj, czyli - patrząc na datę, 14 marca 2000 - po więcej niż ćwierć wieku, trafiłem na niego w jakimś zapomnianym folderze.
Napisałem go na prośbę pewnego producenta, który miał jakieś swoje dojścia w TVP oraz wątłe kontakty w świecie biznesu, gdzie, zanim Ustawa O Kinematografii dała podstawy do finansowania filmów, polowało się na pożytecznych idiotów, i uroił sobie, że spróbuje się sprawdzić w „superprodukcji”. A był to wtedy gatunek modny.
Producent okazał się jednak, jak sam się zresztą później o sobie wyraził, „za krótki”. Dla mnie było to jasne od samego początku, że jest za krótki, ale ponieważ go lubiłem, pomyślałem, że pomogę mu szybciej rozproszyć iluzje i napiszę mu o „Zemście” – bo on wymyślił sobie „Zemstę”, i to przed Wajdą – szczerze i od serca. Czyli tak, jak tego na pewno nikt w ówczesnej Polsce nie zrobi.
Pomysł nadal mi się podoba, choć Polska się zmieniła – ta z lat dziewięćdziesiątych, biedy, dzikiego kapitalizmu i rządów „towarzystwa” chyba nadal nie jest w filmie opowiedziana. Jednak zmianę, i to taką o 180 stopni, najjaskrawiej widać w tym zdaniu:
Chciałbym filmu (…) gdzie tak przez nas wszystkich uwielbiana Polska sarmacka m i e s z a się z Polską współczesną, tak przez nas wyśmiewaną.
No i proszę: Ćwierć wieku wystarcza, żeby wywrócić wszystko na lewą stronę.