Sytuacja opowiedziana w scenie otwierającej dość wiernie oddaje rzeczywiste wydarzenie. (Buntowniczka to Zofia Nałkowska.)


Podobnie scena końcowa. Konopnicka do końca życia dystansowała się od radykalnych feministek (zresztą nawet Dulębianka do aż aż takich nie należała). Jednak jej mowa na lwowskim wiecu – tak ją widzę w filmie – jest bardziej wyrazem uczucia, przyjaźni, czy może nawet miłości do Dulębianki. Jest to też domknięcie całego, bardzo burzliwego życia Konopnickiej. A mówi ona właśnie o burzach, wiosennych – sama będąc już w jesieni, za progiem.