- Ale po chuj on zrobił ten film! - denerwowałem się. - On! Kto jak kto, ale on akurat nie musiał… - Aktor patrzył na mnie oczyma spokojnymi jak kalifornijskie niebo; nie dawałem mu dojść do słowa: - Przecież scenariusz, liczy się scenariusz. Wszędzie na świecie to wiedzą, ty to wiesz, u nas też już się przecież mówi o tym na okrągło. A tak się składa, że czytałem ten scenariusz, jeszcze przed zdjęciami. Był do dupy. Do dupy! Skandaliczny po prostu. To było widać. Od razu. To było wia-do-mo! Banał na banale, jakie dialogi niektóre, Jezu! I to jeszcze taki film - na który wszyscy czekali. To właśnie on, on powinien być ostatnim, który się za to bierze. - Ale zrozum - cierpliwie tłumaczył mi aktor - musiał. Ja zresztą wcale nie myślę, że to taki zły film. Mógł być lepszy, ale… - Jasne, że mógł! - nakręcałem się. - Były przecież inne teksty o tym, a o jednym wiem na pewno, że był lepszy. Prawdopodobnie znaczy, bo nie czytałem, ale był tam jakiś pomysł, a nie "może ktoś usłyszy nasz głos". Taka kwestia, no stary… - A może tak właśnie trzeba - zastanawiał się aktor - takimi słowami. Prosto, łopatologicznie… - ciągnął już zupełnie bez przekonania - żeby tam coś dotarło? Bo tam nikt pojęcia nie ma… - No nie, sam nie wierzysz w to, co mówisz! Jakimi słowami? Takimi?! Tu ma być bohater, utożsamienie, konflikt, uniwersalne przesłanie. Wiesz o tym! - i wiedział o tym. - A nie - wyśpiewałem z pogardą - "może ktoś usłyszy nasz głos"! 

- No dobrze, powiem ci - aktor nagle spojrzał mi głęboko w oczy. Był ode mnie trochę starszy, znaliśmy się krótko, ale myślę, że się polubiliśmy. Mieliśmy jakieś plany, jak zwykle z aktorami mgliste, ale tu nie o plany chodziło. Ufaliśmy sobie, zdarza się. Dlatego zdecydował się - bo to właśnie usłyszałem w jego głosie i zobaczyłem w jego oczach - zdradzić mi tajemnicę. Powiedział, co powiedział, dwa zdania, jedno właściwie, a mnie zatkało. Zamknął mi usta. Zatkało mnie tym bardziej, bo wyszło na to, że jest z twórcą filmu na ty. Dzieliły ich ze trzy pokolenia, więc ta zażyłość była dowodem, że wiedział, co mówi. Znał prawdę. 

- Andrzej musiał zrobić ten film. Bo były na niego pieniądze. 

Drugie zdanie wypowiedział z naciskiem. Była to też lekcja, by nie powiedzieć - rada.